Aktualności : Mariusz

AktualnościMarzenia

2016-10-21
Często marzę sobie, że o poranku otwieram oczy, przeciągam się jak kotek i siadam na łóżku. Po chwili orientuję się, że jak to?! Czuję ręce i mogę poruszać palcami?! Nie wierzę pod stopami czuję grunt! Próbuję wstać, robie krok i ja chodzę! Naprawdę chodzę!..

 

Nie potrafię opanować emocji, głowa pełna myśli, przelewają się…, nie mam cewnika i żadnej blizny. Jestem w stu procentach zdrowy! I myślę, że za chwilę ktoś wejdzie do mojego pokoju na toaletę. Co robić, przecież jak mnie zobaczy to padnie na zawał, a jak ja wyjdę pierwszy się pokazać no to wszyscy padną i z kim będę się cieszył?

W końcu wpadam na genialny pomysł, wyskakuję przez balkon i ruszam w plener! Wszystko, co widzę tak bardzo mnie przyciąga, niczemu się nie opieram. Dobiegam do jodełek i chłonę ich cudny zapach, tulę się do nich tak żeby mnie całego pokuły, chcę to poczuć! Szukam pokrzyw, aby mnie poparzyły, och poczuć ich pod stopami…, rozkosz. Obok rośnie urodziwy oset, sprawdzam czy jego kolce nie stępiały przez te lata.

Wybiegam na duży skrawek trawy przy ośrodku i kąpię się w porannej rosie. Leżę tak przez chwilę poczym wyciągam telefon i dzwonię do taty. Odbiera, a ja mówię:

Tatusiu wracam do domu, jestem zdrowy, wracam z dalekiej podróży i idę do ciebie piechotą, już nigdy cię nie opuszczę, tak bardzo cię kocham!

I tak trochę truchtem i spacerem pozdrawiając każdego docieram do domu, ukochanego domu. Obaj z tatą ściskamy się tak, że trudem odrywa nas od siebie brat z siostrą. Panuje wielka radość, a kiedy emocje i wzruszenie lekko opadły idę do tunelu z papryką jej widok mnie powala. Pochylam się, dotykam delikatnie listków i głęboko oddycham przesłodkim aromatem jej owoców. W obie dłonie nabieram ziemi i czuję tą wspaniałą woń matki urodzaju…, tak to dobra ziemia.

Mógłbym tam zostać i spać, to moje miejsce, mój czas, moja chwila i radość, mój dom. Ciężko mi wyjść z ogrodu mojego życia, wtedy tato mówi:

Synu, choć do domu, papryka będzie tu i jutro.

Odpieram: Tato ja jestem w domu :)

Tak, prawdę mu wyznaję, bo wszystko, na co patrzę jest moim domem, tylko jego wnętrze tak mocno się różni od tego z przed lat. Wygląda teraz tak jakby obraz Mistrza poprawiał praktykant i zniszczył jego unikatowość. Jeśli chciał błysnąć „trzeźwością, to dla mnie był upity”, dlatego też nie cenię sobie jego sztuki za udaną. Zatracił w niej urok jak i całe piękno, zatruł żywioł, a ludzi uwięził w domach. I tak „praktykant” (postęp) z marnym poziomem kreatywności zbezcześcił dojrzałe owoce, za nic mając dawnego artystę i ojców założycieli. Ale mnie nie wyrwał z serca dawnego dzieła, mam je przed oczami i raduje się w samym jego centrum. Słyszę głos przyjaciół z pod gruszy wysokiej, słyszę dawne dźwięki. Zrywam owoce prosto z drzewa, a na pastwiskach widzę krowy, konie, na podwórkach kury, kaczki, gęsi...

Czasu nie zawrócę, ale w pamięci mej jest takie właśnie życie gdzie pełno jest wszystkiego po trochu i gdyby po drugiej stronie można robić to, co przed skokiem, czyli uprawiać pole, sadzić warzywa byłbym przeszczęśliwy! :)

No wystarczy na dziś. Marzenia często sprawiają, że lżej człowiekowi jest w trudnych chwilach.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Mariusz.

Galeria zdjęć

Komantarze

copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl

Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom

projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl