Aktualności : Mariusz

AktualnościWitajcie

2016-05-30
Mam dużo czasu na czytanie, a przez wzgląd na to jak potoczyło się moje życie mam też rozeznanie w wielu sprawach, na które nie miałbym poglądu w pełnym zdrowiu. Bo i jak mógłbym mieć…, znam siebie zdrowego z przed wypadku i wiem, że byłoby to mało prawdopodobne, abym miał czas na bliższe poznanie Boga poprzez Biblię…

 

Wychodziłem z założenia, że praktyka mojej wiary miała się dobrze, bo przecież wierzyłem, modliłem się z całą rodziną etc., Ale jak wierzyłem i jak się modliłem? Ano tak, byle odbębnić wyrzeźbioną przez rodziców w pamięci formułkę i iść spać. Czy tak powinno wyglądać praktykowanie wiary? Poprzez dreptanie w miejscu? Moi drodzy zrozumiałem to bardzo dobrze poprzez przyjrzenie się sobie w przeszłości, to taka jakby lustracja, bądź weryfikacja pewnego etapu życia. I co zobaczyłem? Szczęśliwego człowieka, który kierował się mądrością umysłu, czyli ciała, a nie dostrzegał mroku w duszy, która była jakby na uboczu, odtrącona. Nie dostrzegłem w sobie ani krzty progresu praktyki wiary, a moje słowa modlitwy rzucałem w próżnię, bo Bóg z pewnością nie przyjmował takiego bełkotu.

 Czemu o tym piszę i do kogo? Do wszystkich podobnych do mnie z „przeszłości”, aby uzdrowić swoje teraźniejsze i przyszłe życie.

 Wielu z Was pamięta mnie z przed wypadku, wiecie, jaki byłem, nie stroniłem od rozrywek, alkoholu, ale też ciężko pracowałem uprawiając rolę. Można mi wiele zarzucić i dopiąć, ale nigdy tego, że byłem próżny. Dlatego wszyscy, którzy mnie znali, teraz nie poznają po tym, o czym piszę, a piszę o wielkiej Bożej miłości. O miłości, którą poznaję, która rozwija się z każdą chwilą według wiary. Moi drodzy w każdym z nas jest to ziarenko, u wielu zakwitło i wydaje owoce, u innych kiełkuje, a u wielu też leży jak na zeschłej ziemi i z nadzieją czeka na „krople deszczu”. Na krople, po, których pęknie skorupka i rozpocznie się życie w pełnej radości tak w duchu, jak i ciele. Odwagi! Bo któż inny nas zrozumie jak nie Bóg. Kto inny bardziej wesprze i przeprowadzi przez tą chwilę życia.

 Kochani pozwólmy Bogu działać w nas, to nie On nie chce nam pomóc, to my sami zamykamy przed Nim drzwi żyjąc w ukryciu. Zwracamy się ku Niemu w chwilach, kiedy dotykają nas jakieś dramaty, traumy. Wówczas przypominamy sobie o Bogu, prosimy Go o pomoc, o wsparcie, siłę. Gdy rany się zabliźniają zapominamy o Nim, skupiamy swoją uwagę na sprawach przyziemnych. Więc nie oczekujmy od Boga pomocy, kiedy to zwracamy się do Niego tylko w chwilach, gdy jesteśmy bezradni. Nie traktujmy Go jak rzecz, jak doraźny lek, który uśmierza ból, a kiedy ustąpi idziemy w swoją stronę. O ile łatwiej jest żyć, kiedy mamy Go za towarzysza w dzień i noc. Nosząc Go w sercu nie czujemy lęku przed jutrem. Mnóstwo ludzi żyje w taki sposób, pełny i radosny.

 Ja sam jestem ciągle atakowany poprzez złe myśli i różnego rodzaju pokusy. Dzięki nauce, którą czerpie z Księgi Życia dostrzegam w sobie zmiany na lepsze, jestem silniejszy. W dniach, w których ból rozrywa moje ciało jest mi o wiele lżej go przyjmować, to tylko ból, nikt mnie biczuje. Nie boję się i nie wstydzę o tym pisać, mówić, bo kogo mam się wstydzić Jezusa, który kocha? Który umarł za nas, za nasze grzechy? Nigdy! Przecież większość ludzi, czy to ułomnie, czy w pokornej roztropności modli się do Niego. Czy odczuwacie wstyd z tego powodu? Chyba raczej przeciwnie, czujemy wielką radość, a skoro tak, to nikt nie powinien czuć zażenowania czytając to, czym dzielę się z Wami. Nie jestem religijnym fanatykiem, prowadzę normalne życie, czasem jestem szalony, zwariowany, mam jak inni pragnienia jak i pożądania. Moja wiara nie jest na takim etapie siły w innym razie nie czułbym samotności braku ciepła drugiej osoby, po prostu tęsknię… I choć, jak podkreśliłem o słabości wiary, to jednak ona mnie przytula, opiekuje się, rozwesela i umacnia. Gdybym jej nie miał to chyba bym oszalał. Więc widzicie, jestem trzeźwo myślącym facetem z takimi uczuciami jak większość. Różnicą mogą być poglądy, ale jest coś takiego jak kompromis, różnica zdań to nic złego, jest powód do konwersacji.

 Jest mnóstwo ludzi zagubionych, samotnych, szukających sensu życia, jakiegoś celu. Ja także w jakimś stopniu jestem zagubiony, czasem czuję się niepotrzebny i zbędny. Często mam takie sny, w, których jadę moim traktorem, czasem autem i nie mogę wrócić do domu. Widzę znak, a na nim napis mojej wioski i wtedy to pojawia się wiele dróg. Nie wiem, która prowadzi do domu. Wybieram jedną z nich i po chwili widzę kolejne drogi, tak jakby ta jedna rozdzierała się na wiele innych. Mijam wiele znaków drogowych, a na nich widnieją miejscowości, których nie znam! Jak to możliwe, że odjechałem tak daleko, kiedy to własną miejscowość miałem w zasięgu wzroku? Jechałem i jechałem i byłem coraz dalej od domu. I zawsze się boję, że za chwilę zabraknie mi paliwa, przejechałem przez tyle miejscowości i nie spotkałem żadnej, ze stacji paliwa. W domu czeka na mnie rodzina, a ja nie mam pojęcia gdzie jestem i jak powrócę do domu. Ten sen się często powtarza…

 Kiedyś wspomniałem w jednym z artykułów o moim początku, w, którym otworzyłem Księgę Życia. W chwili rozpaczy dzięki dawnej sugestii dziennikarza gazety Gościa Niedzielnego wpisałem w wyszukiwarce Biblia online. Wyświetliło mi się wiele stron, kliknąłem na link biblijni.pl. Otworzyłem stronę i zobaczyłem, że nie trzeba samemu czytać, robił to lektor. Włączyłem losowo jeden z listów, Św. Pawła, był nim list do Filipian. Zamknąłem oczy z myślą, że uda mi się zasnąć, lecz po kilku zdaniach szybko je otworzyłem. Czułem się dziwnie, byłem bardzo zaskoczony, odniosłem wrażenie jakby Św. Paweł mówił o mnie i do mnie. Poruszał kwestie, które odnosiły się mojego życia. Zapragnąłem poznać Go bliżej i tak czytałem list, za listem, aż się zakochałem w Biblii :)

 Pan Jezus tyle mi opowiada o tym jak bardzo nas umiłował. Podkreśla jak ważne jest wybaczanie, nawet, kiedy nie jesteś winny wybacz. Jeśli wybaczasz to i tobie Ojciec, który jest w Niebie wybaczy. Któregoś razu Szymon Piotr zapytał Jezusa:

 (Mt 18,21-35)

 Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.

Powiem szczerze, że mam w sobie coś trudnego, wpadam w gniew, lecz nie trwa on długo. Źle się z tym czuję, nie mogę spać i bardzo przeżywam ubolewając nad sobą, że taki jestem. Jednak ostatnio, choć nie zawiniłem, bo napisałem prawdę jak było, nie została ona przyjęta. Nie igrałbym z Bogiem pisząc nieprawdę, bo jeśli kłamię to niech mnie piekło pochłonie. Dlatego przepraszam siedemdziesiąt siedem razy, że zobaczyłem wiadomość bliskiej mi osoby dopiero rano. Tęsknię…

 Księga Życia tyle mnie uczy, teraz wiem jak ważne jest wybaczanie. Krok po kroku dostrzegam progres w praktyce i bardzo się z tego cieszę. Cieszy mnie i umacnia każdy list Św. Pawła i choćbym czytał je po sto razy, to zawsze odkrywam w nich coś nowego. Zachęcam wszystkich do czytania, słuchania Biblii.

„WSZYSTKO MOGĘ W TYM, KTÓRY MNIE UMACNIA”

 Pozdrawiam Was serdecznie

Mariusz

 

Komantarze

copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl

Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom

projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl