Aktualności : Mariusz

AktualnościCzas jest zbyt cenny, aby go tracić.

2014-08-22
Jest wiele chaosu w tym, co napisałem, wybaczcie, z czasem będzie lepiej…

Idę doliną oddycham i podziwiam piękno Pana, które nam dał ot tak. Wokół widzę świat, o jakim marzyłem od lat. Idę dalej przez las i czegoś mi brak. Śpiewu ptaków, magii leśnych barw szumu drzew i przydałby się też ciepły deszcz. Jak na zawołanie wszystko to dostałem. Poczym się rozpłakałem, bo myśli moje zaprzątały mą głowę i nie pozwalały usłyszeć muzyki lasu i jego mowę. Płaczę siedząc na kamieniu, gdy nagle wiatr osusza mi twarz i rozumiem, musze wstać i żyć najlepiej jak się tylko da.

 

Idę dalej przez pola, wróbelki wesołe fruwają nad głową. Dotykam kłosów zbóż… i brak mi słów, bo nie wiem jak powiedzieć – Boże mój dodajesz mi tyle sił do tego by żyć, bym mógł się śmiać i iść drogą do drzwi, za którymi będziesz czekał Ty.

Pomóż mi wstać abym przestał się bać.

Zabierz mnie na spacer do Twojego ogrodu, abym mógł dotykać płatków róż, gasić kroplami rosy pragnienie i wędrować blisko Ciebie. Wiem, że jesteś przy mnie nie wątpię, pragnę wtulić się w Ciebie i nie wypuszczać z obięć.

Prowadź mnie, dodaj mi sił, bądź na każdym kroku przy mnie, bo strasznie się boję tego, że samemu pogubię się i zatracę. Opiekuj się moją nieporadnością, moimi nie umiejętnościami słabościami… spraw abym był prawym i dobrym człowiekiem, abym rozweselał, był pogodą dla smutków i słońcem gdzie cień nie ustępuje. Pragnę być ukojeniem dla cierpienia, bólu. Jeśli mi pomożesz, to będę szczęśliwy i już nic złego się nie wydarzy. Mój przyjacielu.

 

Uwielbiam patrzeć na trawę porośniętą kwiatami, tyle w nich piękna niewinności i czułości. Chciałbym kiedyś wczesnym świtem położyć się w kroplach rosy i wdychać nektar kwiatów i zapach trawy.  Czasem zazdroszczę pszczółce, która zatapia się w ich nektarze. Jakież ona ma szczęście zażywania kąpieli w takim aromacie.

Boże wiem, że nie ukryje przed Tobą słabości, nie chcę Cię zadręczać pytaniami, dlaczego nieprzekute w czyn słowa sprawiły tak bolesne spustoszenie w moim sercu. Ale wiem jedno, wracam na drogę, przy której jest posiane tyle piękna. Chcę zbierać to cudowne ciepło i malować słowami wszystko, co widzę.

Mały kamyk, kilka źdźbeł trawy wokół, cóż to jest prawda, czego tam szukać? A pochyl się i popatrz, to jak wyspa, o której nie raz marzymy kładąc się spać. Takich wysp ogrodów botanicznych, przepych kolorów jest mnóstwo. Każdy nasz smutek zgasi życie, to pod stopami… mrówki zapracowane, kiedy tak biegają podnoszą główkę i mówią cześć, inne pytają – nie wiesz czy będzie padał deszcz? No i jak się nie uśmiechnąć?

Na wszystkie troski jest lekarstwo, wiara taka nie na chwilę potrzeby, ale stała pogłębiająca, bez szerokich pokładów wątpliwości sprawi, że w cierpieniu odnajdzie się radość. Bo widok mrówki, kępka trawy przyniesie ukojenie tylko wtedy, gdy mocno wierzymy. Mnie ukoiły myśli o spacerku wśród ukochanej przyrody, ona jest jednym z najpiękniejszych darów od Boga dla nas.

Dziękuje przyjaciołom, w godzinie próby nie zawiedliście mnie dziękuje!

Wracam, nie chcę tracić ani chwili życia, nie mogę wkurzać Szefa z Góry i marnować czas, który mi dał. Pomyślałem, że jaki musi być smutny widząc jak pogrążam się w zmartwieniach. Niczego go nie nauczyłem? Pomyślał. Oj nauczyłeś Szefie i to jak! Tylko jak każdy człowiek, w słabości musi przegryźć w sobie sprawy, które nurtują i bolą. Tak, tak Szefuniu takimi nas stworzyłeś, więc pomagaj nam przejść przez niestabilny most, aby móc poczuć solidny grunt i kroczyć śmiało przez świat.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Wasz lew z nowymi siłami.

 

Komantarze

copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl

Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom

projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl